Podglądacze :-)

wtorek, 27 listopada 2012

Świąteczne przygotowania czas zacząć

Koniec listopada to najwyższy czas do rozpoczęcia przygotowań świątecznych. W tym roku poświęcam się bez reszty produkcji bombek - karczochów :)

Oto moje pierwsze skończone dzieło

Osobiście bardzo jestem z niej dumna. A wy co o niej myślicie? 

środa, 21 listopada 2012

Historia, która chwyta za serce

 Oto fragment artykułu Marka Pawła Tomaszewskiego, na który natknęłam się niedawno. Historia naprawdę wzruszająca i chwytająca za serce. Polecam Wam przeczytać:

W pierwszej połowie 2011 r. na portalu jednej z fundacji
charytatywnych w USA pojawiła się nowa prywatna strona, a na niej
wpis: "12 czerwca 2011 r. kończę 9. rok mojego życia. Dowiedziałam
się, że miliony ludzi nie dożywają swoich 5. urodzin. A dlaczego? Bo
nie mają dostępu do czystej, bezpiecznej wody pitnej. Tak więc ja moje
urodziny będę teraz świętować jak nigdy dotąd. Proszę każdego, kogo
znam, by złożył mały datek na rzecz mojej kampanii w miejsce prezentów
z okazji moich urodzin. Każdy najdrobniejszy pieniążek pójdzie
bezpośrednio na projekty wodne w krajach rozwijających się. (...)"

Organizatorką kampanii charytatywnej i autorką wpisu była mała Rachela
Beckwith z Bellevue k. Seattle (stan Waszyngton). Sama, z własnej
inicjatywy, założyła tę stronę i zachęcała do wpłacania choćby
najdrobniejszych datków. (...)

Do dnia urodzin, 12 czerwca 2011 r., dziewczynka zebrała 220 dolarów:
niewiele więc brakowało do osiągnięcia celu. Była trochę zasmucona,
ale nie zniechęcona, od razu postanowiła, że przedłuży zbiórkę do
przyszłego roku, do kolejnych swoich urodzin. Nie zlikwidowała więc
swojej strony na portalu fundacji, chociaż widziała, że nie ma już
nowych wpłat.

Stało się

W niespełna miesiąc później, 20 lipca 2011 r., na autostradzie I-90
niedaleko jej rodzinnej miejscowości miał miejsce karambol 14
samochodów. Ciężko ranna została tylko jedna osoba: 9-letnia Rachela
Beckwith. Nie odzyskała przytomności, zapadła w śpiączkę. Rodzice
widzieli, że dziewczynka walczy o swoje życie, o swoje przebudzenie.
Lekarze jednak autorytatywnie orzekli, że jej stan jest beznadziejny i
że nigdy się nie przebudzi. Zmarła trzy dni po wypadku — 23
lipca 2011 r.

Rachela nie doczekała końca swej kampanii na rzecz studni w Afryce. Po
odejściu dziewczynki wiadomość o jej zbiórce szybko się rozeszła.
Zaczęły napływać liczne datki, ofiarowane w imieniu Racheli na czystą
wodę dla umierających z pragnienia. Różne kwoty były wpłacane, od
wielkich do paru dolarów, np. 2,27 dol., które przesłała pewna
pięcioletnia dziewczynka, zaznaczając, że to wszystkie oszczędności z
jej skarbonki. Kampania zapoczątkowana przez Rachelę zakończyła się 30
września 2011 r. Łączna suma funduszy zebranych w imieniu dziewczynki
osiągnęła ponad 1,26 mln dolarów."

Artykuł pochodzi z tygodnika Niedziela 30/2012
W całości można go przeczytać tutaj:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZC/niedziela201230-rachela.html

poniedziałek, 24 września 2012

Koniec lata

Koniec lata jednym kojarzy się z powrotem do szkoły, innym z nadchodzącymi wielkimi krokami chłodami. Mnie natomiast na myśl o zbliżającej się jesieni i ostatnich ciepłych dniach jako pierwsze do głowy przychodzą... poziomki :-) To właśnie teraz są one najsmaczniejsze (przynajmniej w mojej skromnej ocenie). Szczęśliwie mam w ogrodzie kilka krzaczków, więc mogę korzystać z dobrodziejstw przyrody do woli :-D Pewnie zgodzicie się ze mną, że w poziomkach jest coś takiego nostalgicznego... Przywodzą na myśl dziecięce leśne wędrówki. Aby ich smak towarzyszył nam na dłużej podaję przepis na konfiturę poziomkową. Przepis pochodzi STĄD, żeby ktoś nie pomyślał, że to moja autorska receptura i oskarżył mnie o łamanie praw autorskich ;-)



Składniki:
  • 1 kg poziomek
  • 1 kg cukru
  • 1 szklanka wody
Poziomki - najlepiej rzecz jasna - leśne przebieram, bardzo krótko myję na sicie pod bieżącą wodą. Następnie zostawiam na kilkanaście minut do całkowitego osuszenia - kilka razy potrząsam sitem w tym czasie. 
Zupełnie suche owoce zasypuję połową cukru - i odstawiam na 5-8 godzin.

Po tym czasie z pozostałego cukru - czyli 0,5 kg i szklanki wody przygotowuję syrop: cukier zalewam wrzątkiem i rozpuszczam, trzymając na średnim ogniu do zagotowania i często mieszając.
Na wrzący syrop wrzucam owoce z cukrem, którym były zasypane. Gotuję około 0,5 godziny na małym ogniu. Nie mieszam owoców! Raz na jakiś czas potrząsam rondlem, by się gotowały równomiernie. Powstającą pianę na wierzchy usuwam łyżką cedzakową.

Konfitury studzę i pozostawiam w spokoju do następnego dnia.

Na drugi dzień smażę konfitury na małym ogniu aż staną się szkliste i lekko przejrzyste - trwa to około 30-50 minut. Owoce powinny w większości pozostać w całości.

Gorące nakładam do wyparzonych lub wypieczonych w piekarniku (oczywiście wcześniej dokładnie wyszorowanych) małych słoików, zakręcam od razu, stawiam na ściereczce do góry dnem, przykrywam drugą ściereczką. Kiedy zupełnie wystygną, sprawdzam lekko, czy słoiki się dokładnie zamknęły.

Przechowuję w ciemnym i chłodnym miejscu.

Smacznego Wam życzę!

czwartek, 6 września 2012

Słoiki odmienione

Ostatnio decoupage absolutnie wypełnił mój czas wolny. Dzisiaj pokaże Wam, co udało mi się stworzyć ze zwykłych słoiczków. Oczywiście wciąż są to dopiero początki w tej technice, dlatego żadnych rewelacji nie będzie. Tym razem jednak popełniłam "pełnoprawny" decoupage, odważyłam się nawet podcieniować wyrwane wzory. A wyszły mi z tego takie oto 4 słoiczki:



środa, 29 sierpnia 2012

Na początku był... decoupage

Tak jak obiecałam pokażę Wam jak przebiega moja przygoda z decoupagem. Na pierwszy ogień poszedł stary chlebak mojej mamy. Jako, że jest to jedna z pierwszych rzeczy, jaką chciałam ozdobić tą techniką ograniczyłam się do absolutnego minimum, czyli ładnie wyrwałam wzór z papieru ryżowego i go przykleiłam. Nawet nie wiem czy takie coś zasługuje na miano decoupagu ;) W każdym razie efekt mnie zadowolił. Poniżej kilka zdjęć mojego dzieła:



poniedziałek, 2 lipca 2012

Wakacje = odpoczynek?

Nie wiem jak Wy, drogie blogowiczki, ale ja mam wrażenie, że życie podczas wakacji zamiast zwalniać nabiera zawrotnego tempa. Już w czwartek czeka mnie obrona pracy licencjackiej (proszę trzymajcie za mnie kciuki, bo ostatni raz tak się stresowałam przed egzaminem na prawo jazdy), więc od dłuższego czasu siedzę z nosem w książkach i się uczę... i uczę.... i uczę. Wiedzy mi bynajmniej od tej nauki nie przybywa, wręcz przeciwnie, wydaje mi się że z każdą przeczytaną pozycją mam w głowie większy mentlik. To jest też główna przyczyna tego, że tak rzadko zaglądam na Wasze jak i mój własny blog. Mam nadzieję,  że mi to wybaczycie.

Zaraz po obronie, bo w sobotę wyjeżdżam na krótki ale w mojej ocenie zasłużony wypoczynek. A po powrocie mam plany zgłębiać tajniki decoupagu. Oczywiście podzielę się z Wami wynikami mojej pracy :) no chyba, że prace te absolutnie nie będą się nadawały do publicznej prezentacji ;) Szydełko też leży gdzieś zapomniane i czeka kiedy sobie o nim przypomnę. A przypomnieć sobie muszę bo mam zamówienia na anioły i serwetkę.


Szukam też pracy i chciałabym się zapisać na kurs tańca. 


Tak więc same widzicie, że plany na wakacje spore i sama się zastanawiam czy uda mi się to wszystko wykonać w nieco ponad  2 miesiące?

Ekspresowa kopertówka urodzinowa

Oto następna kopertówka. Stworzona w błyskawicznym tempie, bo i czasu na jej wykonanie miałam niewiele. Według życzenia zamawiającego miała być kolorowa ale bez przesady. Usiadłam więc i po krótkim namyśle wyczarowałam takie coś:

Tutaj zdjęcie pokazujące detale:


Zarówno zamawiający jak i adresat tej kartki byli zadowoleni, pracę oceniam więc jako udaną. 


niedziela, 8 kwietnia 2012

Życzenia wielkanocne

Wielkanoc to czas otuchy i nadziei.
Czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa i drugiego człowieka.
Życzę Wam, aby Święta Wielkanocne przyniosły radość oraz wzajemną życzliwość.
By stały się źródłem wzmacniania ducha.
Niech Zmartwychwstanie, które niesie odrodzenie napełni Was pokojem i wiarą.
Niech da siłę w pokonywaniu trudności i pozwoli z ufnością patrzeć w przyszłość.

Wesołego Alleluja!


sobota, 7 kwietnia 2012

Moje pierwsze kroki w decoupage

Odwiedzając blogi wielu z Was od dawna byłam oczarowana Waszymi dekupażowymi pracami. Wszystkie były takie piękne... Sama jednak bałam się spróbować, myślałam, że nie dam rady i wogóle... W końcu się przełamałam, a że to okres wielkanocnych przygotowań na pierwszy ogień poszła pisanka. Oceńcie proszę jak mi poszło i co mogłabym poprawić, żeby moje prace były coraz ładniejsze :)

 A dla tych, którzy tak jak ja stawiają pierwsze kroki w tej technice polecam stronę ELI, znajdziecie tam dużo pomocnych wskazówek.




Za tło posłużyły mi świeżo pomalowane kroszonki, jak zwykle w moim domu gotowane w łupinach cebuli dzięki czemu mają ładny miedziano - brązowy kolor. Jeśli chodzi o inne naturalne barwniki to podobno owoce bzu czarnego nadają kolor fioletowy. Mam plany wypróbować tą metodę w przyszłym roku... O ile nie zapomnę latem nazbierać bzu :))

A na razie pozdrawiam wszystkich!

piątek, 6 kwietnia 2012

Ale jaja ;)

Po długiej przerwie znowu wróciłam do blogowania. Ale nie myślcie sobie, że przez cały ten czas leniuchowałam, o nie! Od kiedy pewna miła osóbka zainteresowała mnie robieniem jaj karczochów nie mogłam się oderwać od ich robienia :) Szybciutko zamówiłam styropianowa jajka -  różnych wielkości sztuk 50... Widać je w tym tu kartonie.


Później w ruch poszły tasiemki i nożyczki, trzeba było odpowiednio pociąć wstążki...


A na samym końcu trzeba było wszystkie te paseczki poprasować żelazkiem, żeby ładnie się zginały. Co prawda niektórzy ich nie prasują, ale wydaje mi się, że wtedy te karczochy są takie bardziej "rozlazłe"


A oto końcowe efekty mojej pracy:




Jak Wam się podobają? Było ich więcej ale wśród rodziny i znajomych zrobiły taką furorę, że rozchodziły się jak świeże bułeczki, ledwie nadążyłam je robić :)

niedziela, 29 stycznia 2012

Candy u Noami

Z okazji swoich urodzinek Noami przygotowała dla nas wszystkich to, co tygryski lubią najbardziej czyli mnóstwo cukierasów w swoim candy :D Zapraszam wszystkich do zabawy, ja już się zapisałam :) Macie czas do 24 lutego. A oto co m. in. można zdobyć:



Zapisy o TUTAJ

środa, 11 stycznia 2012

Dawno mnie nie było...

A no jakoś tak wyszło, że nie miałam czasu, żeby nawet zajrzeć na mojego bloga :-( Mimo to dziękuję wszystkim, którzy w tym czasie mnie odwiedzili, szczególnie tym, którzy pozostawili po sobie jakiś ślad pod postacią komentarza :-)

Bo jakoś tak się złożyło, że najpierw były przygotowania do świąt, a później przygotowania do sesji... Eh to chyba najbardziej nielubiany okres przez studentów :-)) A do tego wszystkiego doszły jeszcze wstępne przygotowania do naszego ślubu, bo jakby nie było zostały do niego już tylko (albo "aż" - jak kto woli) 2 lata, no więc sami rozumiecie..


Bardzo bym chciała, żeby końcowy efekt był o taki idealny jak na zdjęciu wyżej. Choć równie dobrze może to wyglądać o tak:


Hehe, byłoby śmiesznie co nie ;-) Mam nadzieję, że przyszły Pan Młody nie będzie zdradzał takich uciekinierskich zapędów jak ten tutaj ;-) Takim humorystycznym akcentem się z Wami żegnam i mam nadzieję, że moja następna nieobecność będzie krótsza od poprzedniej.

A tymczasem pozdrawiam wszystkich cieplutko!!